Press enter to see results or esc to cancel.

Laptopy do szkół. Ale czemu nie tablety, czyli o wizjonerze Premierze Pawlaku.

Ostatnio głośno jest o jednym z projektów zapisanych w KPO – corocznym przekazywaniu przez państwo laptopów wszystkim 4-klasistom. Sprawa jest głośna z powodów m.in. politycznych, gdyż laptopy zostaną rozdane w szczycie kampanii wyborczej we wrześniu, a wiele spraw jest niejasnych (np. czy laptopy rozdadzą lokalni posłowie PiS?). Dowiesz się o tym np. z publikacji DGP. Niestety na ten moment nie możemy się spodziewać standaryzacji laptopów na wzór laptopów w firmach, jakie otrzymują pracownicy. Mowa tu np. o tej samej tapecie na pulpicie, systemie logowania dla wszystkich uczniów, wgranej kontroli rodzicielskiej, dostępnych epodręcznikach na jedno kliknięcie czy e-dzienniku.  Innymi słowy takim korpo-uczniowskim laptopie z całym systemem aplikacji ale i ekosystem jak wifi w każdej sali w szkole, gniazdkami w podłodze itd. Czemu to istotne? Bo jeśli tego nie zrobimy to można to potraktować jak po prostu rozdawanie sprzętu, bez większych zmian systemowych. Przykładowo jeszcze kilka lat temu nie było centralnego rejestru uczniów, dlatego nie każdy uczeń może sobie od tak pozyskać na smartfona mLegitymację w ramach aplikacji mObywatel. Przynajmniej historycznie, każda szkoła musiała sama tworzyć bazę uczniów i rejestrować się w systemie. Słowem – nie ma centralnego rejestru.

Nawet gdyby powstał ww. cały ekosystem i ktoś połączyłby już dzisiaj istniejące kropki, takie jak np. it-szkola.edu.pl, OSE, e-podręczniki w całość, to nadal taki zakup wg mnie nie ma sensu? Czemu? Ze względu na swoją specyfikę i wagę. Dosłownie.

Spójrzcie na mojego syna, ucznia 7 klasy szkoły publicznej w Warszawie, który założył swój plecak:

Jego plecak z książkami, 0,7l wody i kanapką waży dzisiaj aż 15 KG. To naprawdę jest ciężkie. Dowód:

Laptopy nie mają zatem sensu gdyż

  1. Już dzisiaj plecak jest ciężki i nie ma w nim miejsca na laptopa. Wypchany jest książkami i zeszytami.
  2. W szkole brakuje gniazdek na prąd w podłodze, stąd większości laptopom wystarczy zasilania na 2 godziny. Zapewne z czasem bateria zużyje się i zasilnie wystarczy na 30 minut działania w 6 klasie.
  3. Laptopy są dosyć czułe na zniszczenia i rzucenie plecakiem może zniszczyć laptopta
  4. Laptopy nie są najlepsze do interaktywnej pracy z uczniem (np. e-podręcznik, głosowania itd)

Dlatego w mojej ocenie powinniśmy postawić na tablety. Tablet wytrzyma nawet 8 godzin, nie potrzebuje ładowania w szkole, jest bardziej mobilny, można mu łatwo zapewnić dostęp do internetu (karta sim, nawet bez szkolnego wifi dostarczanego w OSE), ułatwia interakcję z nauczycielem i przy wejściu e-podręczników, pozwoliłby na całkowite pozbycie się książek z plecaka. Jeśli ktoś chce, to może też dokupić klawiaturę do tableta podłączaną np. po bluetooth. To nie jest żaden nowoczesny pomysł. Miał go już Premier Pawlak w 2010 roku, a testował go operator Plus.

każdy uczeń i student powinien mieć tablet zamiast teczki, oczywiście najlepiej z otwartym oprogramowaniem. – Myślę, że to perspektywa szybsza, niż ktokolwiek się spodziewa. Koszt takiego urządzenia nie jest duży. Gdyby podliczyć cenę podręczników do trzech klas gimnazjum, to mogłoby wyjść na to samo – ocenia Pawlak

Zresztą Premier Pawlak znacząco wyprzedzał swoje czasy. Pamiętam, gdy przyszedł do nas, do departamentu strategii w Plus, z pomysłem cyfrowego złotego. W skrócie –  z pomysłem kryptowaluty. Nie muszę pewnie wam mówić, że w roku 2013, nikt jeszcze o bitcoin nie słyszał.

Piotr Mieczkowski

Helping innovation & digital to grow. TMT expert & advisor.

https://tmt.expert